Wielkie Niemcy i mała Litwa

Wykrzywianie twarzy przez ludzi z zachodu Europy na narody i państwa inflanckie wciąż jest w modzie. Piotr Giese z Niemiec, chcąc „zapłacić” organizatorom za „krótką wizytę na Litwie w towarzystwie zachodnich dziennikarzy”, bowiem za takie darmowe rajzy trzeba przecież odpłacić się publikacjami, – pomieścił w „Gazecie Pomorskiej” (2000, nr 288, s.30) nonszalanckie sprawozdanko pt. „Litwa na pokaz”. Na początku pochwalił się oczywiście, że w 1998 roku towarzyszył „niemieckim policjantom w konwoju z pomocą humanitarną”, zupełnie jakby Inflanty to była głucha i niebezpieczna Azja, wyjazd do której musi być osłaniany przez dzielnych germańskich wojowników. Prawdopodobnie od Bitwy Lodowej w 1242 roku Niemcy, którym tubylcy wciąż trzepali skórę na Inflantach mają taki wobec tej krainy atawizm. 

Już same śródtytuły przywołanego raportu świadczą o tendencji owego piszącego Niemca: „Z prędkością światła”, „Cerkwie nie dla nas”, „W cierpiętniczym sosie”. Gazeciarz (staropolskie określenie dziennikarza) narzeka na ogromne tempo zwiedzania oraz, że baranie stadko wycieczkowiczów nie zaprowadzono w Wilnie do cerkwi, nie mówiąc już o synagodze (sic!). No właśnie, a dlaczego nie upomnieli się bezradni zachodni dziennikarze o zbory: luterański i kalwinistyczny, nie mówiąc już o przepięknej molennie staroobrzędowej na Rossie („Świat Inflant” 2006, nr 10, s.11)? A poza tym, dlaczego sami nie odwiedzili tych obiektów? Czyżby dlatego, że nie mieli ochrony niemieckich policjantów?

W ogóle dla P. Geise solą w oku zdaje się być litewski katolicyzm. Pisze o „biegu z przeszkodami”, którego uczestnicy „muszą zaliczyć wszystkie katolickie budowle miasta”, a także o litewskiej „martyrologii, wymieszanej z religią katolicką, podlanej cierpiętniczym sosem”. Rażą go ornaty i naczynia liturgiczne w Muzeum Narodowym, zaś cieszy pogańskie wrzucanie w toń jeziora Galvė w Trokach bukietu ślubnego. Hipokryzją trąci upominanie się piszącego Niemca o obowiązkowe wymienianie przez cicerone oprowadzających po kościele pw. św. św. Piotra i Pawła epitafiów polskojęzycznych zawieszonych na murach świątyni. Doprawdy, ale ich klasa artystyczna w odniesieniu do stiukowego wystroju rzeźbiarskiego tejże świątyni jest mizerna i bezsensem byłoby zawracanie tym głowy oszołomionym przecież turystom.

Na zakończenie swej złośliwej relacji przedstawiciel wielkich Niemiec pisze: „Mała Litwa cały czas nie może uporać się ze swoją historią i sąsiadami”.

Czyżby było to nawoływanie do amnezji społecznej i krucjaty przeciwko Polsce, Łotwie, Litwie, Białorusi i Rosji?

Stefan Pastuszewski

 

 

 

Scroll to top
Używamy plików cookie do personalizowania treści i reklam, udostępniania funkcji mediów społecznościowych i analizowania naszego ruchu. Udostępniamy również informacje o korzystaniu z naszej witryny naszym partnerom w zakresie mediów społecznościowych, reklam i analiz. View more
Akceptuję